Nadaje wolna radiostacja - Henryk Gontarz
Pierwsze takty melodii z serialu o Michale Strogowie, carskim kurierze nie zapowiada³y niczego specjalnego lecz nastêpuj±ce po nich s³owa zapar³y dech w piersiach wielu ludziom:

"Solidarno¶æ ¦widnik na antenie. Na falach eteru witamy i pozdrawiamy mieszkañców naszego miasta w pierwszej audycji wolnej radiostacji. Nie informujemy s³uchaczy o dniach nadawania audycji, prosimy radioodbiorniki w³±czaæ codziennie na fali UKF, w pa¶mie 65,5 do 66 MHz.
Prosimy o uwagê. Komunikat Komisji Zak³adowej NSZZ Solidarno¶æ ¦widnik.
W zwi±zku ze zbli¿aj±cym siê ¶wiêtem robotniczym 1 Maja Komisja Zak³adowa wzywa swoich cz³onków, sympatyków i ca³e spo³eczeñstwo ¦widnika do bojkotu wszelkich imprez organizowanych przez w³adze partyjno - rz±dowe... W godzinach 9-11.30 starajmy siê nie opuszczaæ swoich mieszkañ. Niech ulice bêd± puste. .. Podkre¶leniem naszej jedno¶ci i protestem przeciw propagandzie re¿imowej niech bêd± wieczorne spacery ca³ych rodzin ulicami miasta..."

Narodziny radia Solidarno¶æ

Pierwsza audycja podziemnego radia "Solidarno¶æ" wyemitowana zosta³a 30 kwietnia 1983 roku. Wla³a nadziejê w serca ¶widniczan. Ludzie w skupieniu s³uchali audycji, czekali na nie, przekazywali innym zas³yszane wiadomo¶ci. O narodzinach i dzia³alno¶ci radia Solidarno¶æ opowiada jego pomys³odawca Henryk Gontarz:

Rodowód radia siêga stanu wojennego. Po jego og³oszeniu zgromadzili¶my siê w zak³adzie. W niedziele, po po³udniu, powsta³ Regionalny Komitet Strajkowy, w którym oprócz ludzi ze ¦widnika by³y tak¿e osoby z Regionu, którym uda³o siê unikn±æ aresztowania, m.in. Norbert Wojciechowski, W³odzimierz Blajerski, Barbara Haczewska. Chcieli¶my dotrzeæ do spo³eczeñstwa, wyja¶niæ, co robimy, o co walczymy. Kto¶ sprowadzi³ sitodruk i ju¿ w nocy z 13 na 14 grudnia wydrukowali¶my pierwsze ulotki. To by³ apel do m³odych mê¿czyzn, by zg³aszali siê do zak³adowych komisji strajkowych, a w ten sposób uchroni± siê przed wcieleniem do wojska. Rozwieszanie ulotek by³o niebezpieczne, uaktywnili siê bowiem agenci, którzy szpiegowali i donosili. Poza tym ró¿ne osoby zg³asza³y siê do roznoszenia, nie mo¿na by³o do koñca sprawdziæ czy to swój czy ubek. Zacz±³em siê wiêc zastanawiaæ nad inn± form± przekazu. I wtedy wpad³ mi do g³owy pomys³ - a jakby zrobiæ radio i nadawaæ do ludzi? Natychmiast poszed³em do zak³adowych elektroników, ale ci szybko ostudzili mój zapa³. O¶wiadczyli, ¿e to niemo¿liwe do zrealizowania, bo znajduj±ce siê w naszej wie¿y kontrolnej nadajniki dzia³aj± w pa¶mie 144 MHz i nikt tego nie us³yszy, a ich przerobienie to nie taka prosta sprawa. Nie zrazi³em siê t± opini±, wyszed³em z za³o¿enia, ¿e skoro jest pomys³ i chêæ, musimy radio jako¶ zrobiæ. Oczywi¶cie w czasie tego strajku nam siê nie uda³o, ale przecie¿ stan wojenny trwa³. Tymczasem pokonano nas w zak³adzie, za³ogê rozpêdzono, nast±pi³y aresztowania. W wiêzieniu byli - Pietruszewski, Kêpski, Graniczka. Nasta³ czas wielkiego przygnêbienia. Telewizja mundurowa wciska³a nam k³amstwa, ob³udê. Z Radia Wolna Europa dochodzi³y wie¶ci o zabitych w kopalni Wujek.
20 grudnia, przed godz. 10 w nocy przyszli i po mnie. Akurat s³ucha³em Wolnej Europy, szykowa³em ¶piwór, by na noc gdzie¶ siê ukryæ, gdy wpad³o 6 zomowców. Zawie¼li mnie do Lublina, a po 48 godzinach i przes³uchaniach wypu¶cili do domu. Do uczestnictwa w strajku przyzna³em siê, a na resztê pytañ odpowiada³em - nie znam, nie widzia³em, nie wiem.


Kapral kontra genera³

Dzia³alno¶æ podziemna trwa³a, drukowali¶my ulotki i znów wróci³ pomys³ radia. Je¼dzi³em do Lublina, próbowa³em z³apaæ kontakt z lud¼mi, którzy 13 grudnia przyjechali do zak³adu. Dotar³êm do mê¿a Barbary Haczewskiej, który, jak siê okaza³o by³ elektronikiem i zapali³ siê do mego pomys³u. Obieca³ zrobiæ nadajnik. Wykorzysta³ do tego magnetofon kasetowy - Kapral- z Unitry Lubartów. St±d narodzi³o siê pó¼niejsze powiedzenie, ¿e kapral (magnetofon) wojowa³ z genera³em (Jaruzelski). Tak zaczyna siê prawdziwa historia o podziemnym radiu Solidarno¶æ. Po zdobyciu kilku tranzystorów, wyjêciu zasilacza i g³o¶nika z magnetofonu powsta³ nadajnik o czêstotliwo¶ci 65,5 MHz, zbli¿onej do Radia Lublin. Zasilany by³ osiemnastoma bateriami R-20 spiêtymi w szereg. Powstawanie nadajnika utrzymywali¶my w wielkiej tajemnicy. Nikt poza mn± oraz Barbar± i Ireneuszem Haczewskimi jej nie zna³. Magnetofon w³±cza³o siê kombinacja dwóch klawiszy. Na szczê¶cie ubecy nigdy nie wpadli na to którymi. Mieli bowiem nadajnik kilka razy w zasiêgu rêki lecz nie odkryli jego prawdziwego przeznaczenia.
Zbli¿a³ siê 30 kwietnia 1983 roku i w³a¶nie na ten dzieñ wyznaczyli¶my pierwsz± audycjê. O napisanie do niej tekstów poprosi³em Alfreda Bondosa. Muzyka pochodzi³a z bardzo popularnego serialu telewizyjnego o Michale Strogowie. By³a i jest nadal sygna³em rozpoznawczym audycji Solidarno¶ci w radiowê¼le zak³adowym. Niestety nie pamiêtam nazwisk pierwszych spikerów. By³o ich dwoje - mê¿czyzna i kobieta, zdaje siê siostra Andrzeja Soko³owskiego. Audycja zosta³a nagrana, musia³em pomy¶leæ o ludziach, którzy j± nadadz±. Tu najlepiej widaæ, ¿e radio to by³a praca zespo³owa. Ja tylko da³em pomys³, ale sam nie da³bym rady wszystkiego zrobiæ. Zastanawia³em siê kogo móg³bym w ca³± rzecz wtajemniczyæ. Musia³ to byæ kto¶ zaufany. Pad³o na kolegê z pracy - Franka Zawadê. D³ugo go obserwowa³em. By³ sumienny, solidny, zawsze dotrzymywa³ danego s³owa. Pouczy³em go, jak ma siê t³umaczyæ w razie wpadki. Do jego obowi±zków nale¿a³o wzi±æ ode mnie nadajnik, pój¶æ w wybrane wcze¶niej miejsce i nadaæ audycjê. Nie by³o to ³atwe i bezpieczne zadanie, tym bardziej, ¿e wtedy du¿o siê mówi³o o ³atwo¶ci namierzenia pracuj±cego nadajnika przez ubecjê. Prawda by³a trochê inna. Musieliby mieæ do tego odpowiedni± aparaturê i w³a¶ciwie siê do tego przygotowaæ. A przynajmniej na pocz±tku tak nie by³o. Po prostu nie spodziewali siê, ¿e podejmiemy tak± formê kontaktu ze spo³eczeñstwem. ¦wietnie jednak oddzia³ywali na psychikê ludzi. W czasie ka¿dej audycji natychmiast wyje¿d¿a³y na sygnale milicyjne samochody. Kr±¿y³y po ca³ym mie¶cie. Nietrudno chyba wyobraziæ sobie co czu³a osoba nadaj±ca audycje, widz±c w pobli¿u milicjê. Cz³owiek wraca³ do domu mokry ze zdenerwowania, nawet skarpetki by³y mokre.
Jako miejsca emisji wykorzystywali¶my czêsto balkony albo puste mieszkania. Mieli¶my te¿ problemy techniczne z nadajnikiem. Czêsto siê psu³. Pocz±tkowo mia³ 3 waty, pó¼niej 6, wtedy robi³ nam psikusy, bo powstawa³y silne fale magnetyczne kasuj±ce nagranie. Mimo wszystko zrobili¶my kilkana¶cie audycji na Kapralu. Pó¼niej nadawali¶my audycje w telewizji, ale ju¿ z innego nadajnika. W ca³ej Polsce mówiono o naszym radiu. Podziemny ¦widnik dawa³ bardzo dobry przyk³ad. Lepiej radzono sobie chyba tylko we Wroc³awiu.


Francuz walczy z genera³em

W tym czasie podziemne struktury Solidarno¶ci nawi±za³y ³±czno¶æ z zagranic±. Lublin otrzyma³ nadajniki z Francji. Lubelscy solidarno¶ciowcy próbowali tak¿e uruchomiæ swoje radio. Nic im jednak z tego nie wysz³o. Zepsuli nadajniki. Andrzej Soko³owski przywióz³ jeden z nich do ¦widnika. Niestety, nie potrafi³em go naprawiæ. Ponownie poprosi³em o pomoc Irka Haczewskiego, który znów udowodni³, jak dobrym jest elektronikiem. Ledwo wróci³em od niego do domu, a ju¿ czeka³a wiadomo¶æ o usuniêtej awarii. Dalsza procedura by³a podobna, jak przy Kapralu, tyle ¿e s³ychaæ nas by³o w telewizorach. Nie musieli¶my te¿ szukaæ balkonów. Wystarczy³o trochê wy¿sze miejsce w mie¶cie i specjalnie przygotowane wêdzisko do anteny. W dalszym ci±gu z nadajnikiem chodzi³ Franek. Czasem i ja mu towarzyszy³em. Nowy nadajnik równie¿ sam przechowywa³em, ale nawet dzisiaj nie zdradzê jego kryjówki. ¯adna rewizja, a by³o ich wiele, nic nie znalaz³a.
Wkrótce nast±pi³ przykry dla mnie moment, ale muszê o nim opowiedzieæ. W 1984 roku nast±pi³y aresztowania i w trakcie przes³uchañ kto¶ sypn±³, ¿e to ja zajmujê siê radiem Solidarno¶æ. Od tego czasu bardzo mnie pilnowali, urz±dzali czêste rewizje w mieszkaniu, ale jako¶ udawa³o siê wyprowadziæ ich w pole i dalej nadawaæ. Niestety, by³y te¿ i wpadki. ¦ledzono mój ka¿dy krok i to najprawdopodobniej ja "zaprowadzi³em" ubecjê do mieszkania
Haczewskiego. Dzieñ wcze¶niej zostawi³em u niego ta¶my z nagranymi do tej pory audycjami, opatrzonymi dodatkowo moimi uwagami na temat sytuacji w ¦widniku, poczynañ milicji. Szykowali¶my u niego bardzo dobr± skrytkê i zabrak³o nam jednego dnia do jej ukoñczenia. Ta¶my wpad³y w rêce milicji, Haczewskiego aresztowano.

Czernienko mówi³ o ¦widniku

Pamiêtam szczególnie pierwsz± audycjê, któr± ¶widniczanie us³yszeli we w³asnych telewizorach. Nadawali¶my wtedy obaj, z ma³ego boiska przy ul. 3 Maja. By³o to w dniu pogrzebu Andropowa w Moskwie. Telewizja polska transmitowa³a uroczysto¶ci. Weszli¶my na antenê w chwili przemówienia Czernienki nad trumn± Andropowa. Wysz³o na to, ¿e Czernienko opowiada³ o Solidarno¶ci, bo pokazywali go na ekranie, ale telewidzowie s³yszeli nasz± audycjê, m.in. o aresztowaniach w ¦widniku, o esbecji. Opowiadano pó¼niej, ¿e momentami nawet ruchy ust siê zgadza³y z czytanym przez nas tekstem. To by³ majstersztyk, a w esbecjê jakby piorun strzeli³. Zmobilizowali wszystkie si³y. Rano us³ysza³em ³omot do drzwi i piêciu ubeków wpad³o do domu. Zabrali mnie na 48 godzin i wypu¶cili. Nie znale¼li nadajnika i nie mogli mi nic udowodniæ, choæ próbowali mnie sprytnie podej¶æ. Jeden z ubeków powiedzia³ - panie Gontarz mamy ju¿ tego, co nadaje. Spokojnie pytam - A kto to? - No Haczewski - odpowiada ubek. - Tak, zdziwi³em siê, - A kto jest? - No taki z brod±. A ja mu na to - panie takich z brod± jest wielu.
W duchu jednak ba³em siê, czy
Irek nie sypn±³. Pó¼niej siê okaza³o, ¿e nic nie zdradzi³. Powiedzia³, ¿e ta¶my kupi³ od kogo¶ w autobusie. Podali¶my mu gryps do wiêzienia z instrukcj± co ma mówiæ na przes³uchaniach. Jego ¿ona posz³a na widzenie i podczas poca³unku na powitanie, przekaza³a mu karteczkê w usta.
Zdawa³em sobie sprawê, ¿e mnie ¶ledz±, bo przecie¿ wypu¶cili mnie po to, abym doprowadzi³ ich do nadajnika. Musieli¶my jednak kontynuowaæ rozpoczête dzie³o i dalej nadawaæ. Pamiêtam, ¿e którego¶ dnia ubra³em siê inaczej ni¿ zwykle i piwnicami uciek³em pilnuj±cym mnie ubekom. Z bloku wyszed³em trzeci± klatk±. Przedosta³em siê do zak³adu. Stamt±d dziêki pomocy doktora Falkowskiego, zawie¼li mnie karetk± do szpitala. Wtedy ekipa Franka nada³a audycjê. W ubecji pe³na konsternacja - wiedzieli, ¿e jestem w szpitalu,
Haczewski w wiêzieniu, a tu radio pracuje jak zwykle.
Mo¿e to teraz brzmi, jak scenariusz filmu szpiegowskiego, ale w trudnych sytuacjach tamtych lat musia³em szybko dzia³aæ, a pomys³y rodzi³y siê spontanicznie. Od pocz±tku ca³ym sercem by³em z Solidarno¶ci± i dla tej sprawy gotowy by³em na wszelkie po¶wiêcenia. Byæ mo¿e dlatego wiedzia³em co mam w danej sytuacji robiæ. Mam tylko wyrzuty sumienia w stosunku do Franka Zawady. Zbyt pó¼no zda³em sobie sprawê, ¿e go za bardzo wyeksploatowa³em. Nadanie 20 audycji to ogromne obci±¿enie psychiczne dla cz³owieka. Powinienem pozwoliæ mu odpocz±æ i wcze¶niej zmieniæ ekipê nadaj±c± audycje.

Smutny koniec radia

Po aresztowaniu Fredka Bondosa spad³ na mnie obowi±zek pisania tekstów. Musia³em wiêc zajmowaæ siê wszystkimi sprawami zwi±zanymi z radiem. Spikerem zosta³ mój szwagier, Leszek Fijo³ek z Bychawy. Nagrywali¶my w moim mieszkaniu.
W pewnym momencie by³em ju¿ tak pilnowany, ¿e nie mog³em uczestniczyæ w nadawaniu audycji. Którego¶ wieczoru Franek wychodzi³ ode mnie z nadajnikiem w worku, a mia³a to byæ jego ostatnia audycja. Niestety, przed klatk± zatrzyma³ go patrol milicyjny. Chcieli zobaczyæ co niesie, bo szukali z³odziei ko¿uchów. Franek próbowa³ uciekaæ, ale z³apali go i strasznie pobili. Stracili¶my te¿ nadajnik. Zaraz wpadli do mnie ubecy i rozpoczêli rewizjê. Aresztowali mnie na 48 godzin. Za dwa tygodnie mieli¶my kolejny nadajnik. Znowu skorzystali¶my z pomocy
Haczewskiego. Audycjê zrobili¶my ze S³awkiem £uczakiem. Ale pêtla wokó³ mnie zaciska³a siê coraz mocniej. W koñcu wyl±dowa³em w Warszawie na Rakowieckiej. Nie chcia³bym tu mówiæ kto mnie wtedy zdradzi³. Nadajnik przej±³ Bolo Kaczmarczyk, te¿ pracownik WSK.
Po powrocie z wiêzienia aparat do mnie wróci³. Pan Henryk chwilê milczy. - Teraz nie wiem, jak siê zachowaæ, co mam powiedzieæ. Ogl±da³a pani film "Teczki"? No, to ja tego cz³owieka, co donosi³ na Soko³owskiego szkoli³em jak nadawaæ audycjê, jak wybraæ teren najlepszy do emisji, co robiæ w razie wpadki. Nadali¶my nawet wspólnie jedn± audycjê. Pó¼niej dosz³o do wpadki w jego mieszkaniu. To trudna i zawi³a historia. Dopóki Andrzej swojej teczki nie przeczyta³ nie bardzo wiedzia³em co siê wtedy naprawdê sta³o. My¶la³em, ¿e po prostu wpad³em, a Soko³owski pos±dza³ mnie, ¿e naprowadzi³em ubeków, bo on te¿ zjawi³ siê w tym mieszkaniu. Zostali¶my obaj aresztowani i d³ugo nie mieli¶my pojêcia, ¿e to nasz kolega donosi³. A¿ do udostêpnienia teczek przez IPN. Tam wszystko dok³adnie mieli¶my opisane, nawet to, ¿e donosi³ te¿ na moj± córkê. Taki by³ smutny koniec radia Solidarno¶æ. Sta³o siê to w 1988 roku. Do tego czasu zrobili¶my 43 audycje.

Anna Konopka