Ścigało nas 350 ubeków
08.07.2005, 07:43
Rozmowa z Henrykiem Gontarzem, twórcą Wolnego Radia Świdnik
- Dlaczego powstało radio. Byliście pasjonatami radioodbiorników?
- Co mogliśmy zrobić po stanie wojennym? Pisaliśmy na murach, rozdawaliśmy jakieś drobne ulotki. Ale tego było mało. Chcieliśmy mówić do wszystkich, a nie do garstki. Tak doszliśmy do radia.
To było najlepsze rozwiązanie w tamtym momencie. Wszyscy potrzebowali informacji.
- Skąd wzięliście pierwszy nadajnik?
- Ciężko było go zdobyć w tamtym czasie. Na szczęście poznałem Ireneusza Haczewskiego. Był świetnym elektronikiem. To on zrobił nam nadajnik. Tak trafił do nas .kapral.. Mały był, ale na początek wystarczał. A potem z Francji przyszedł do nas drugi. Ten był większy i dzięki temu słyszeli nas
aż w Lublinie.
- A jak trafiliście do telewizji?
- Wtedy .Dwójka. nadawała fonię
na tak niskich falach, że z naszym francuskim cackiem mogliśmy się przestroić na ich pasmo. I co? Doszło do tego, że Czernienko nie dosyć,
że mówił nad grobem Andropowa
po polsku, to jeszcze wymieniał nazwiska aresztowanych w Świdniku. I od tamtej pory nadawaliśmy audycje tylko na pasmach .Dwójki. w czasie największej oglądalności.
- Jakie były reakcje władzy na wasze wyczyny?
- Wściekli się. Szukali nas wszędzie, a naszą sprawą zajęła się aż Warszawa. Ale my się nie dawaliśmy. Przenosiliśmy nadajnik w różne miejsca. Chodziliśmy z nim po całym mieście. W pewnym momencie UB był przekonany, że w Świdniku działają co najmniej trzy nadajniki. Do ścigania nas skierowano wtedy 350 osób!
- Którą z audycji zapamiętał
pan najbardziej?
- Pierwszą. Wtedy wezwaliśmy ludzi do bojkotu pochodów pierwszomajowych i rzeczywiście tak się stało. To było niesamowite! Ale każda audycja była w jakiś sposób wyjątkowa. Część taśm nam zabrano, kiedy ubecy natrafili
na nasze archiwum. Ale ogromna większość się zachowała. Czasy naszego radia i całego zrywu były naprawdę wspaniałe. Byliśmy wtedy przykładem dla całego kraju. O Świdniku mówiło się w najodleglejszych zakątkach Polski. Wtedy to Lublin leżał obok Świdnika.
- A teraz co robi legenda Świdnickiego Wolnego Radia?
- No cóż, mam swoje lata. Jestem na emeryturze. Teraz niech młodzi walczą. A ja będę dalej hodował pietruszkę na swojej działce.
Rozmawiała
Agnieszka Kalinowska
Wolne Radio Świdnik ponownie nada audycję już dzisiaj. Będzie ją można usłyszeć na falach UKF w paśmie 88,9 MHZ.
|